Powrót do bloga

Kto wynalazł rower? Krótka historia dla zapalonych kolarzy

12 lip 2020 | 0 komentarzy | przez Many Mornings

O rowerze zwykło się myśleć, jako o pewnym anachronicznym pojeździe, co to był gdzieś pomiędzy zaprzęgniętymi w konie bryczkami a pierwszymi samochodami. Prawda może Was jednak zaskoczyć. Historia roweru to nie smutny wyimek z rozwoju benzynowych potworów, a równolegle tocząca się, alternatywna opowieść o połączeniu sprytnej technologii i siły ludzkich mięśni. W Many Mornings pedałujemy co tchu, by poznać prawdę.

Przełom XVIII i XIX wieku był dla wynalazców niezwykle intensywnym czasem. Ludzie chyba zaczęli się orientować, że świat jest nieco za duży, by poruszać się w samych skarpetkach. Rozwój miast przyspieszył do tego stopnia, że odwiedzanie ciotki na drugim krańcu metropolii stawało się niebezpieczną wyprawą, nie mówiąc już o wypadzie za miasto. Postępująca industrializacja powodowała też, że ludzie spragnieni wiejskiego spokoju, musieli wybierać coraz odleglejsze kierunki. Nic dziwnego, że wynalazcy zaczęli szukać sposobów na szybsze i bezpieczniejsze przemieszczanie się. Historia roweru rozpoczęła się więc pod wpływem zewnętrznej motywacji.

Historia roweru zaczęła się od da Vinciego

Jeżeli chodzi o projekt przełomowych dla świata sprzętów, to chyba nikt nie ma ich na koncie tyle, co Leonardo da Vinci. Wśród rozlicznych pomysłów wielkiego Włocha znaleźć można również rysunek pojazdu, który do złudzenia przypomina dzisiejsze rowery. Jego powstanie datowane jest na 1493 rok. Niestety, szkic wynalazcy (z pewnością lubującego się w Pizza Italiana) nie mógł mieć wpływu na skonstruowanie roweru, ponieważ odnaleziono go dopiero w… 1974 roku. Co więcej, niektórzy do dzisiaj spierają się, czy odnaleziony po setkach lat szkic nie jest przypadkiem falsyfikatem.

Legendarny prototyp roweru francuskiego hrabiego Mède’a de Sivraca

Był rok 1765 albo 1795, gdy niejaki Mède de Sivraca stworzył pierwszy prototyp roweru. Przełomowe urządzenie miało jednak pewien szkopuł – nie można było nim sterować. Czy to prawdziwa informacja? Trudno powiedzieć. Projekt de Sivraca traktuje się dzisiaj raczej jako pewną legendę, odmawiając mu tytułu wynalazcy roweru. Wspomnianego prototypu nikt bowiem na oczy nie widział. No prawie nikt. Rzekomo miał z nim do czynienia pewien dziennikarz: Louis Baudry de Saunier. Niestety projekt nie zachował się do czasów dzisiejszych – ani w formie rysunku, ani przedmiotu.

Rower godny barona – patent Karla Freiherra Draisa von Sauerbronna

Oficjalnie wynalezienie roweru przypisuje się Karlowi Freiherrowi Draisowi von Sauerbronn. Swój projekt opatentował w 1818, więc nie ma żadnych wątpliwości, co do tego, że zasłużył na skarpetkowy order The Bicycles. Pojazd autorstwa niemieckiego barona nie do końca jednak przypominał dzisiejsze rowery. Tak, posiadał dwa koła, coś na kształt siodełka oraz kierownicę, ale poza tym wykonany był z drewna i nie miał pedałów (ani żadnej innej formy napędu). „Rower” von Sauerbronna nazywano też zupełnie inaczej – maszyną biegową lub drezyną. Jak łatwo się domyślić wzięło się to z faktu, że maszynę wprawiano w ruch dzięki odpychaniu się nogami od podłoża. Takie odpychanie pozwalało na osiągnięcie prędkości nawet rzędu 15 kilometrów na godzinę. Dzisiaj podobną konstrukcję stosuje się już tylko w rowerowych projektach dla najmłodszych.

Wynalazca roweru nie odniósł wielkiego sukcesu. Projekt von Sauerbronna nie zjednał sobie zbyt wielu fanów, czego powodem był nie tylko śmieszny wygląd użytkownika urządzenia (wyobraźcie sobie, jak to musiało wyglądać!), ale poważne wady konstrukcyjne sprzętu. Maszyna biegowa nie miała hamulców, a więc zjeżdżanie na niej z góry było doprawdy ryzykowny pomysłem. Z kolei kierownica, w którą wyposażył ją konstruktor, wymagała ustawiania kierunku jazdy podczas postoju – przedni widelec był nieruchomy, więc rower jechał sztywno wyłącznie w tę stronę, w którą pasażer zaczynał podróż. Historia roweru jest pełna tego typu dziwactw.

Pomysł pewnego kowala, czyli welocyped Pierre’a Michaux

W 1861 roku kowal Pierre Michaux wraz z synem Ernestem zbudował prototyp nowego typu roweru, który nazwano welocypedem. Podobnie jak maszyna biegowa welocyped nie posiadał hamulców, nie mówiąc już o (oczywistym dla dzisiejszych projektów) łańcuchu. Przełomem było jednak zamontowanie w sprzęcie pedałów – te umieszczano zwykle na osi przedniego koła. Od tego momentu proces doskonalenia wynalazku znacząco przyspieszył.

W 1869 popularność zaczęła zyskiwać bardzo charakterystyczna odmiana welocypedów autorstwa Jamesa Starleya i Williama Huntera zwana bicyklem. Ten pradziadek dzisiejszych rowerów charakteryzował się ogromnych rozmiarów kołem przednim i dużo mniejszym kołem tylnym. Jego konstrukcja była możliwa dzięki nowemu patentowi wspomnianego duetu – elastycznym drutowanym szprychom. Jakiś The Handyman mógłby z ciekawością zapytać: ale ja bardzo przepraszam, jaki jest sens budowania tak wielkiego koła z przodu? Co to niby zmienia?

Otóż, zmieniało sporo. Okazuje się, że im większe koło, tym szybciej można się było przemieszczać. Największe okazy bicykli miały nawet 2 metry średnicy! Dlaczego konstruktorzy nie zaszaleli bardziej i nie zbudowali np. 4-metrowego koła? Bo nie miałoby to sensu. Pedały w bicyklach wciąż nie działały na przekładni łańcuchowej i umieszczone były na przednim kole – nasz prarowerzysta musiał mieć wystarczająco długie nogi, by do tych pedałów dosięgnąć.

Przemieszczanie się bicyklem nie należało do bezpiecznych. Z jednej strony obawy budziła wysokość, na której znajdował się kierujący – nie dosięgał on stopami do ziemi, więc każdy upadek okazywał się dlań bardzo bolesny. O dziwo komfortu nie poprawiała też obecność prostego hamulca – dźwignią przy kierownicy pociągano sznurek, który dociskał prostą „łyżkę” do tylnego koła – ponieważ bardzo często powodował on dramatyczne wypadki, w których bicyklista koziołkując spadał z pojazdu. Podobno to właśnie liczne wypadki z udziałem rowerzystów doprowadziły do tego, że historia roweru nieco zwolniła tempa, bo w niektórych miejscach zaczęto zakazywać ich używania.

Rover znaczy wędrowiec. Projekt współczesnego roweru Johna Kemp Starley’a

Nawet liczne upadki i prawne utarczki nie powstrzymały rozwoju roweru. Wprost przeciwnie – wynalazcy zaczęli wreszcie szukać złotego środka, który uczyniłby dwukołową maszynę nie tylko ciekawostką, ale użytecznym i możliwie bezpiecznym pojazdem. I tak w 1880 roku jako alternatywa dla przerażających bicykli pojawiały się projekty tak zwanych bezpiecznych rowerów, które wizualnie przypominały już dzisiejsze jednoślady.

 

 

Najważniejszą zmianą w konstrukcji rowerów było stosowanie napędów łańcuchowych. Dzięki temu przeniesiono pedały z koła w bezpieczniejsze miejsce. Pozwoliło to też rozwijać większe prędkości i umocować siodełko w takim miejscu, że rowerzysta bez problemu mógł dosięgnąć ziemi w razie potrzeby.

Pierwszym komercyjnym sukcesem w tej branży okazał się projekt Johna Kempa Starley’a, bratanka Jamesa Starley’a (tego od bicykla). W 1885 roku mężczyzna wypuścił na rynek Rover (stąd też polska nazwa jednośladu), który dzisiaj uznaje się za pierwszy nowoczesny jednoślad. Zaliczał się on do grupy wspomnianych „bezpiecznych rowerów”. Rovery sprzedawały się tak dobrze, że wkrótce firma przemianowała swoją nazwę z  J. K. Starley & Co. Ltd. w Rover Cycle Company. I tak, nie mylicie się, jeżeli kojarzycie tę nazwę również z innymi typami pojazdów. Zaledwie 3 lata po śmierci Straley’a firma zmieniła swój profil i zaczęła produkować nie tylko rowery, ale również samochody i motocykle.

Historia roweru i innowacje techniczne

Od kiedy John Kemp Straley zaprezentował światu swój nowoczesny rower, niewiele zmieniało się w wyglądzie tegoż jednośladu. Wynalazcy skupili się na udoskonalaniu brytyjskiego projektu. Stopniowo w różnych zakątkach świata wprowadzano własne usprawnienia – Szkot John Dunlop zaproponował pneumatyczną oponę, która uczyniła jazdę na rowerze po nierównościach terenu dużo przyjemniejszą; pojawiła się też nowoczesna rama ze skomplikowanym zawieszeniem sprężynowym i hamulce bębnowe; a w końcu przerzutki (oczywiście wszystkie te elementy przechodziły własne drogi ewolucyjne, ale pozwólcie, że pozostawimy ten proces za mgłą tajemnicy).

Pewnym odstępstwem od rozwijania i ulepszania sprawdzonego projektu „roweru bezpiecznego” był wynalazek z 1889 roku. Isaac R Johnson, wynalazca o afroamerykańskim pochodzeniu, opatentował rower składany.

Bardzo długo „składaki” zarezerwowane były wyłącznie dla wojsk – jeździli na nich członkowie armii szwajcarskiej, niemieckiej czy francuskiej.

Niektóre źródła pomijają jednak wkład Johnsona w powstanie tego typu pojazdu i wskazują, że pierwszym dobrze udokumentowanym projektem roweru składanego był jednoślad stworzony na potrzeby armii holenderskiej z roku 1900. Bazował on na tradycyjnym rowerze, ale jego konstrukcja umożliwiała łatwe rozmontowanie kół, kierownicy i siodełka. Dodatkowo, dzięki zawiasom w ramie, można było zmniejszyć jego rozmiary o połowę.

Bardzo długo „składaki” zarezerwowane były wyłącznie dla wojsk – jeździli na nich (i po części wciąż jeżdżą) członkowie armii szwajcarskiej, niemieckiej czy francuskiej. Ich cena była stosunkowo wysoka, więc nie budziły powszechnego zainteresowania wśród ludności cywilnej. Zaczęło się to zmieniać w latach 50. W latach 60. każdy chciał już nie tylko mieć, ale i produkować znoszącego złote jaja „składaka” (kto pamięta polską Wigrę?). Stopniowo rowery te stawały się coraz mniejsze, lżejsze i wygodniejsze w przenoszeniu, aż osiągnęły dzisiejszy – wciąż cieszący się ogromną popularnością – niewielki rozmiar.

Najpopularniejsza odmiana roweru w historii. Wynalazek Gary’ego Fishera

To jednak nie superwygodne składaki mogą się dzisiaj pochwalić popularnością większą niż swego czasu Horse Derby, lecz tak zwane rowery górskie. MTB (Mountain Bike) powstał na przełomie lat 70. i 80. w Kalifornii. Jego autorstwo przypisuje się Gary’emu Fisherowi – wynalazcy i zapalonemu kolarzowi. Fisher już w wieku 12 lat startował w wyścigach kolarskich. Miłości do jednośladów nie pozbawiły go nawet absurdalne przepisy, które – gdy miał 18 lat – uniemożliwiły mu start w zawodach. O jakich absurdalnych przepisach mowa? O zakazie startu osobom z… długimi włosami. Na szczęście wycofano się z tego 4 lata później i Fisher wrócił do wyścigów. Wróćmy jednak do rowerów i historii MTB.

Tak naprawdę zainteresowanie jazdą rowerem po dzikich ostępach obecne było już od końca XIX wieku. Każdy zapalony The Traveler marzył, by móc przebywać na rowerze dłuższe i nie tylko wyznaczone oficjalnie trasy. Niektórzy na własną rękę starali się przebudować pojazd. Na poważnie zabrał się za to jednak dopiero Joe Breeze, który – tak jak Fisher – również był zapalonym kolarzem. Breez brał udział w wielu wyścigach zjazdowych, z których najważniejszym był tak zwany Repack odbywający się w Fairfax w Kalifornii (również Fisher w nim startował). Swoją nazwę rywalizacja wzięła od drogi pożarowej, okrzykniętej później Repack Road z powodu konieczności uzupełniania (ang. repack oznacza uzupełniać) piast po zjeździe. Zjazd był tak wymagający, że hamulce w piastach przegrzewały znajdujący się w środku smar, co prowadziło do awarii sprzętu.

Amatorzy zjazdów traktowali Repack jako swoisty poligon doświadczalny. Wprowadzali w swoich rowerach modyfikacje, które miały poprawić ich osiągi i wzmocnić sprzęty. Właśnie na tej na kalifornijskiej trasie zjazdowej spotkały się trzy ważne postacie, które ostatecznie doprowadziły do powstania roweru górskiego. Byli to: Gary Fisher i Charlie Kelley, którzy założyli firmę MountainBikes oraz Joe Breez, który w 1978 zaprojektował dla tej firmy ramę nowego typu, dając początek rowerom górskim. Bez nich historia roweru nie byłaby tym samym.

Współczesne rowery MTB posiadają stosunkowo małe, krótsze ramy, co pozwala na zwiększenie zwrotności sprzętu oraz ułatwia instalowanie widelców amortyzowanych o dużym skoku. Koła górskich jednośladów są szersze dla zwiększenia trakcji, a liczba biegów (przerzutek) waha się w profesjonalnych projektach od 11 do 22. Warto jednak zaznaczyć, że MTB dzielą się obecnie na podrodzaje dostosowane do różnego typu wyzwań: Cross-country (wyścigi przełajowe), Downhil (zjazdy), czy All Mountain (ścieżki), więc trudno jednoznacznie wskazać cechy charakterystyczne dla wszystkich MTB. Jeżeli chcielibyście zacząć przygodę z podobnym sportem, to z pewnością dużo łatwiej pójdzie Wam z wyborem wygodnych skarpetek na taką rowerową wyprawę.

Czy wynalazca roweru byłby dumny z dzisiejszych jednośladów?

Niezależnie od tego, kim ostatecznie będzie dla nas pierwszy wynalazca roweru – Leonardo da Vinci, Mède de Sivrac czy Karl Freiherr Drais von Sauerbronn – z pewnością żaden z nich nie spodziewał się, że prosty jednoślad napędzany siłą ludzkich mięśni przejdzie tak skomplikowaną drogę. Ileż odwagi i zapału musieli mieć w sobie prarowerzyści oraz wynalazcy, których nie zniechęciły usterki pierwszych projektów! Ileż siniaków i bardziej dotkliwych uszczerbków na zdrowiu musieli znieść, by zrozumieć, że nieustanne powiększanie przedniego koła może nie jest najlepszym pomysłem! Jakiż to błyskotliwy umysł musiał się kryć za patentem na rowerowy łańcuch czy solidne hamulce! Koniecznie pamiętajcie o tym, gdy przed następną rowerową wyprawą będziecie wciągać na stopy skarpetki Many Mornings!

Dodaj komentarz

POWIĄZANE PRODUKTY

MOŻE CI SIĘ SPODOBAĆ

Wybierz rozmiar:

Nie wiesz jaki rozmiar wybrać?

Dodano do koszyka:

Rozmiar:

Dołącz do elitarnej
społeczności Clubu 21

Dodaj do koszyka pojedynczą skarpetę z której
dochód wesprze osoby z Trisomią 21.

CLUB 21 PINK

+10,00

Wybieram
Rozmiar: 35-38
Rozmiar: 39-42
Rozmiar: 43-46
Wybieram

CLUB 21 BLUE

+10,00

Wybieram
Rozmiar: 35-38
Rozmiar: 39-42
Rozmiar: 43-46
Wybieram

Wybierz opakowanie prezentowe

BIRTHDAY GIFT BOX 5,00

BIRTHDAY GIFT BOX 2 5,00

MEN’S GIFT BOX 5,00

GOOD LUCK GIFT BOX 5,00

DOG LOVER GIFT BOX 5,00

PERFECT MATCH GIFT BOX 5,00

JUST MARRIED BOX 5,00