Powrót do bloga

Święta Bibliofila. Jakie książki kupić w prezencie?

18 gru 2020 | 0 komentarzy | przez Many Mornings

Statystyki czytelnictwa w Laponii notują o wiele lepsze wyniki niż reszta świata. Na to przynajmniej wskazują praktyki Świętego Mikołaja, który lubi dzielić się czytelniczą pasją z grzecznymi mieszkańcami globalnej wioski. Sprawność tłumaczeń literackich znosi ograniczenia językowe, więc na reniferowym zaprzęgu można znaleźć prawdziwą bibliotekę. Dobra książka to uniwersalny prezent na Gwiazdkę: godny, w gruncie rzeczy na każdą kieszeń, no i przede wszystkim – przydatny. Zanim prezentowa wstęga owinie szeleszczący papier, trzeba  jednak podstawowego rozpoznania, by uniknąć literackiego bezguścia. Jakie książki kupić w prezencie, by nie uchybić godności i rozumowi człowieka?

Co to właściwie znaczy dobra książka? Czytelnictwo to bardzo smaczne hobby, jednak nawet najlepsze potrawy można zepsuć przez nietrafiony dobór składników; a niektóre mogą się po prostu przeterminować. Tak samo jest z literaturą, która także posiada termin ważności, a przede wszystkim kompozycję językowych ingrediencji stymulującą czytelniczy apetyt. The Book Story powinna oczywiście oscylować wokół zainteresowań przyszłego gwiazdkowego beneficjenta, ale to nie koniec trudności. Władza nad językiem, pomysłowość artystyczna, akuratność formy – wszystko to składa się na dobrą literaturę. Na naszej zakupowo-prezentowej drodze możemy odnaleźć kilka czytelnych drogowskazów w postaci nagród literackich. Nieco trudniej zaufać listom bestsellerów, które bywają zmanipulowane. A nawet jeśli byłyby doskonale uczciwe, to gust popularny nastręcza zwykle nieco kłopotów. Cóż, niech każdy czyta to, co go uszczęśliwia. W Many Mornings mamy jednak butne przekonanie, że znamy kilku lepszych [warsztatowo] autorów niż Anna Lewandowska i Katarzyna Cichopek. Odstawmy na chwilę poradniki lifestyle’owe w kąt i sprawmy bożonarodzeniową niespodziankę. W nadchodzącym roku czytajmy dobrą literaturę!

Slalom między literackimi nagrodami

W zeszłym roku życie Mikołaja było proste – poruszał się po księgarniach z zawiązanymi oczami, by finalnie zawsze trafić na półkę z Olgą Tokarczuk. Nagrody literackie oczywiście windują czytelniczą popularność. Jakkolwiek wpływa to szkodliwie na różnorodność światowej literatury (przy niemałej pomocy monopolistycznej mechaniki rynku księgarskiego), to ma także swoje zalety. Masowa produkcja wcale nie ominęła świata kultury. Przeciętny kulturalny konsument nie jest w stanie przyswoić (ani tym bardziej kupić!) bezliku tytułów wydawanych rokrocznie na światowych rynkach. Jak wobec tego zweryfikować literacką jakość (zwłaszcza debiutów) – a w konsekwencji podejmować czytelnicze wybory? Tu z pomocą przychodzą krytycy literaccy oraz nobliwe kapituły konkursowe. Oczywiście loża szyderców narzeka na ich odtwórcze, pasożytnicze krytykanctwo podszyte niespełnioną artystyczną ambicją. Inni – mniej zacięci – z niechęcią myślą o arbitralności decyzji podejmowanych przez kilka najważniejszych składów jury. Koniec końców jednak, praktycznie wszyscy korzystają z poleceń ludzi, którzy zajmują się zawodowo oceną literacką.

Dla światowej publiczności najważniejsza pozostaje oczywiście Nagroda Nobla. Co prawda, istnieje jeszcze kilka prestiżowych nagród lokalnych (jak frankofońska Nagroda Goncourtów lub anglojęzyczna Nagroda Bookera), które wyznaczają pewien kierunek dla zapalonych czytelników. Jednak nie wszystkie nagrodzone książki doczekały się polskich tłumaczeń. Trzeba też wziąć pod uwagę specyfikę świątecznego czytelnika, który rzadko kiedy oczekuje przekrojowego slalomu przez literaturę najnowszą, a raczej woli skupić się na hitach. Pozostaje więc zaufać przede wszystkim komitetowi noblowskiemu. Rok 2020 należał do amerykańskiej poetki i eseistki Louise Glück, docenionej za surowe piękno środków poetyckich. W Polsce można doświadczyć jej poezji w zbiorczym tomie pt. „Dzikie brzoskwinie”, poświęconym kobiecej perspektywie w amerykańskiej liryce. Ten tytuł na pewno będzie udanym prezentem na Gwiazdkę, bowiem pozwoli czytelnikowi na przekrojowe relacje z historią literatury z USA (począwszy od chętnie czytanej od ponad stu lat Emily Dickinson).

Jeżeli literackie Alpine Ski pozwoli nam na dalszy slalom pomiędzy nagrodami, zachęcamy by skupić się raczej na lokalnej, polskiej skali. Tutaj też mamy kilka mocnych punktów, które jednak są silniej umocowane w dyskursie niż obcojęzyczne laury. Dzięki takiemu książkowemu prezentowi obdarowany zawsze będzie na bieżąco – nie będzie miał problemów, by zaistnieć w (pato)inteligenckiej dyskusji przy winie lub degustacji single maltów.

Zjazd ze stoku literackich dokonań polskich pisarek i pisarzy możemy zacząć od „Zimowli” Dominiki Słowik (nagrodzonej ubiegłorocznym Paszportem Polityki). Powieść o pomysłowej strukturze narracyjnej z pewnością trafi w gusta milenialsów, którzy będą nostalgicznie spoglądać za siebie – w stronę małomiasteczkowego dzieciństwa. Reminiscencje lat dziewięćdziesiątych pozwolą na szczególne czytelnicze doświadczenie: nie tylko kontemplacyjne, ale i tożsamościowe. Następną literacką tyczką powinien być zestaw reportaży wyróżnionych przez jury Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego.

„27 śmierci Toby’ego Obeda” to sprawozdanie z tego, jak Justin Trudeau dawno nie prał swoich kolorowych skarpetek – skoro podśmierdują okropną polityką państwową, którą Kanada prowadziła przez długie lata wobec autochtonów.

Choć laureatką pierwszego miejsca w tym roku została Katarzyna Kobylarczyk za tekst o traumie wojny domowej w Hiszpanii, to Many Mornings radzi raczej, by wybrać bardziej popularne (i słusznie!) „27 śmierci Toby’ego Obeda” – napisane przez Joannę Gierak-Onoszko. Precyzyjny język odwołujący się do klasycznej szkoły polskiego reportażu (jeszcze sprzed Hanny Krall), opowiada brudną stronę kanadyjskiej historii. To sprawozdanie z tego, jak Justin Trudeau dawno nie prał swoich kolorowych skarpetek – skoro podśmierdują okropną polityką państwową, którą Kanada prowadziła przez długie lata wobec autochtonów.

Slalom wśród najlepszych literackich prezentów na Święta należy prawilnie skończyć książką laureata chyba najbardziej prestiżowej polskiej nagrody środowiskowej, czyli Nagrody Nike. W tym roku zwycięzcą został Radek Rak za „Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli”. Niech sam malowniczy tytuł da wyobrażenie o wyjątkowej wyobraźni językowej tego autora – i zaostrzy czytelniczy apetyt. Warto!    

U źródeł popularnych seriali

Kultura popularna przeobraża się w sprawnym tempie, z miesiąca na miesiąc zmieniając sposoby spędzania wolnego czasu w wielu domach na całym świecie. Dawno temu pożegnaliśmy telewizję, a filmy kinowe są dziś marginesem popkultury dla tradycjonalistów. Rozmowy przy kawie i wieczory w łóżku kręcą się wokół premier na Netflixie. Seriale windują też popularność literackich pierwowzorów. Choć bywa to relacja pasożytnicza, szkodliwa zwłaszcza dla praktyki wydawniczej (ech, te filmowe okładki!), to zdarza się także, że sprzedażową korzyść odnoszą książki warte uwagi. Czasem literacka klasyka, pokryta mchem zapomnienia, znów zaczyna łaknąć promieni słonecznych czytelniczej uwagi. W zeszłym roku książkowym topem prezentowym prawdopodobnie był „Wiedźmin” Sapkowskiego. W 2020 r., The Wish Fish życzyłaby sobie znaleźć pod choinką jeszcze ciekawszą prozę. U źródeł najnowszych seriali leżą książki, do których zawsze warto wracać. Niewątpliwie będą udanym prezentem na Gwiazdkę.

Dobrym początkiem dla naszej świątecznej listy będą krótkie formy miniserialowe nakręcone dla HBO. Obydwa smaczne kąski budują świat przedstawiony w wyjątkowym okresie historycznym II Wojny Światowej i operują absurdalnym humorem. Każdy z nich robi to jednak na swój sposób. Pierwszy w kolejce jest Philip Roth z historią alternatywną nazistowskiej Ameryki rządzonej przez lotnika Charlesa Lindbergha – przedstawioną w „Spisku przeciwko Ameryce”. Serial oparty na tej powieści ma swój rytm i poetykę wizualną, ale w porównaniu z książką wybada naprawdę blado. Jeśli kupicie Rotha, to na pewno nie zawiedziecie przyszłego czytelnika. Pisarz eksplorujący żydowsko-amerykańską tożsamość niestety nie doczekał się Nobla przed (niedawną) śmiercią; miejmy jednak nadzieję, że grono jego fanów będzie się rozrastać. I to mimo kontrowersji związanych z mizoginistycznym językiem, którym zdarza mu się operować. Potraktujmy pisarstwo Rotha jako sprawozdanie z kompleksów mężczyzny-inteligenta: choć ma liczne słabości, to nie można mu odmówić pewnej błyskotliwości. Zaraz po wysłuchaniu terapii z kozetki możemy się umówić na literacką rozmowę z innym amerykańskim dowcipnisiem – Josephem Hellerem. Jego „Paragraf 22” został w tym roku zekranizowany po raz kolejny. Tym razem możemy oglądać wersję powstałą pod batutą George’a Clooneya, który chyba już całkiem wyrósł z blockbusterowego Hollywood i zaczyna dziarsko kroczyć drogą ambicji artystycznych. Książka Hellera jest co prawda o wiele bardziej zniuansowana językowo i opowiada znacznie więcej absurdów sytuacyjnych. Miniserial podąża XXI-wieczną drogą Jamesa Bonda, urealniając bohaterów i okoliczności: trochę psychologizując oraz dodając im krew i kości. Mimo wszystko, nie jest to próba nieudana.

Na sam koniec serialowo-książkowej listy życzeń mamy dwie szybkie wrzutki: opowieści po końcu historii. Za namową Netflixa chcemy dalej popularyzować świetne polskie pisarstwo fantasy. Belgijski serial pt. „Kierunek: Noc”, który zaczerpnął charakterystyczne motywy z prozy Jacka Dukaja, niestety nie jest wart nawet tyle, co jeden akapit z dukajowych powieści – ale przynajmniej spełnia swoją rolę jako stymulator sprzedaży. Może więc dacie się namówić, by na prezent gwiazdkowy kupić książkę „Lód” lub – trochę mniej [objętościowo] przerażającego – „Wrońca”? Jeżeli jednak nie ufacie polskiemu pisarstwu, to wypada natknąć się pod choinką na prozę Margaret Atwood. W końcu zanim nadejdzie pierwsza gwiazdka, niebo rozświetla błyskawica.

To po prostu rodzinna polityka kulturalna

Święta Bożego Narodzenia to nie tylko okazja (jak chciałyby widzieć świat filmy familijne) do trzymania się za ręce i zgodnego śpiewania radiowych przebojów. Przynajmniej przy polskim stole istnieje niepisana tradycja rodzinnych sporów politycznych. Właściwie to zupełnie wspaniałe! Przebiliśmy cukierkową wyobraźnię Hollywood i budujemy świąteczną atmosferę w sposób bardziej przekonywający. W końcu to czas poświęcony realnej rodzinie, która zwykle jest różnorodna i czasem wymaga konfrontacji. Wierzymy, że w takich warunkach Simply The Breast przemówi głosem kobiecych biesiadniczek wigilijnego stołu i przywoła historię ze wspomnianej „Opowieści podręcznej”. Jeżeli jednak nie zadowala Was popowa wersja postpolityki, to możecie sięgnąć po bardziej wyrafinowane pomysły na książkowe prezenty spod znaku literatury zaangażowanej politycznie. Polecamy „Gniew” Tomasza Markiewki, który prawdopodobnie pomoże zrozumieć inny punkt widzenia i otworzy głowy na różne społeczne interesy. Pod tegoroczną choinką na miejscu byłaby też „Doktryna szoku” Naomi Klein. W końcu pandemia dostarczyła niemało kryzysowych ofiar dla dzikich, kapitalistycznych drapieżców.

Jeżeli natomiast macie podejrzenia, że Wasi świąteczni rozmówcy mają bardziej racjonalną, niż emocjonalną naturę – to warto sięgnąć po pogłębioną perspektywę z zakresu filozofii kultury. Lektura klasycznych już pozycji: „Śmierć i życie wielkich miast Ameryki” Jane Jacobs lub „Od Caligariego do Hitlera” Siegfrieda Kracauera spędzą sen z powiek niejednego ambitnego czytelnika. To na pewno będzie intelektualne wyzwanie, ale jeżeli darzycie szacunkiem swoich bliskich, to pozwólcie im stoczyć te bitwy.

Jak zostać artystą?

Na samym końcu umieścimy pod choinką prezent dla czytelnika, który lubi umocować swoje czytanie w tym, co realne. Paradoksalnie zazwyczaj jest to odbiorca o tendencjach eskapistycznych – w czym nie ma przecież nic złego, skoro świat dookoła tak rozczarowuje. Idealnym prezentem dla marzyciela, który chce przeglądać się przede wszystkim w życiu innych, będzie dobra biografia. Skarpetki Feel Frida zawsze doradzą przejście przez bogate życiorysy cenionych artystów. Zamiast jednak po raz kolejny proponować  oklepane rozwiązania i zanurzać się w bagno idoli popkultury, polecamy sięgnąć po inspiracje w nieoczywiste regiony. Sama nasuwa się wydana kilka lat temu, świetnie napisana biografia pióra Adriany Prodeus pt. „Themersonowie”. Rzetelny warsztat w połączeniu z trzeźwym spojrzeniem zrodził naprawdę wartościową książkę. Mimo naturalnej fascynacji genialnymi osobowościami, nie ma tu bałwochwalczego tonu ani w ogóle żadnej przesady. Podobnie doniosły przypadek przyniósł „Kapuściński non-fiction” autorstwa Artura Domosławskiego. Jeszcze kilka lat temu była to książka kontrowersyjna, ponieważ wyciągała na światło dzienne kilka mistrzowskich konfabulacji oraz bogate życie prywatne polskiego króla reportażu. Dziś, gdy w zbiorowej świadomości upadają mentalne pomniki Jana Pawła II, konfrontacja z trudnym charakterem Ryszarda Kapuścińskiego nie jest dla nas już tak straszna.

A jeżeli chcecie sięgnąć po gwiazdkowy prezent na nobliwą półkę antykwariatu, to znów zachęcamy do Kracauera. „Jacques Offenbach i Paryż jego czasów” to żywiołowo napisany życiorys twórcy, historia gatunku muzycznego: operetki, ale przede wszystkim bodaj najlepsza książka o Paryżu jaką będziecie mieli okazję kiedykolwiek przeczytać! Jak wiadomo, Paryż ma bardzo romantyczną i przebojową aurę. A wielkimi krokami zbliża się Nowy Rok, a zaraz zanim kroczą Walentynki. Taki książkowy prezent na Gwiazdkę otworzy więc nasze umysły na nadchodzący 2021 rok.

Dodaj komentarz

POWIĄZANE PRODUKTY

MOŻE CI SIĘ SPODOBAĆ

Wybierz rozmiar:

Nie wiesz jaki rozmiar wybrać?

Dodano do koszyka:

Rozmiar:

Wybierz opakowanie prezentowe

JUST MARRIED BOX 5,00

BIRTHDAY GIFT BOX 5,00

BIRTHDAY GIFT BOX 2 5,00

MEN’S GIFT BOX 5,00

GOOD LUCK GIFT BOX 5,00

DOG LOVER GIFT BOX 5,00

PERFECT MATCH GIFT BOX 5,00