Jiro śni o skarpetkach sushi
Kto pamięta film dokumentalny sprzed dekady, portretujący japońskiego mistrza kuchni z baru na stacji w tokijskim metrze? Każdy krok
w skarpetkach sushi wiódł bohatera do pokornej pracy, by co poranek stawać się coraz lepszym. Mimo, że jako pierwszy sushi master zdobył wszystkie gwiazdki Michelin, nie przestawał raźno zmierzać ku smakowej perfekcji. Osiemdziesiąt kilka lat na karku nie odbierały animuszu, by po pobudce zakładać
skarpetki sushi i ruszać na targ rybny w poszukiwaniu najlepszych tuńczyków żółtopłetwych. Później nogi prowadziły go do kameralnego baru - skandalicznie wręcz umiejscowionego jak na restaurację wysokiej klasy - bo na stacji metra. Tuż obok przemierzało w pośpiechu być może kilka milionów stóp
w skarpetkach sushi, ale nie zatrzymywali się na kontemplację smaku i głęboki zachwyt nad każdym kęsem eleganckiej i jednocześnie skromnej kompozycji. Jiro był wielkim Beethovenem, klejącym partytury z ryżu, octu, glonów i
skarpetek Frutti di Mare. Kroki po kuchni stawiał z wielką pewnością siebie, bez pośpiechu, który mógł zgubić rytm konieczny do stworzenia arcydzieła. Twarde stąpanie po ziemi zawdzięczał być może właśnie
skarpetkom sushi.
Droga w skarpetkach sushi z Japonii do Ameryki
Klasyczne danie kuchni japońskiej zostało spopularyzowane przez globalny zasięg kultury popularnej z USA. Tak jak wiele historii, ta też miała swój początek w Hollywood. Tym razem jednak zanim
skarpetki sushi pojawiły się w cateringu na pierwszym castingu, to rozgościły się po prostu w azjatyckich dzielnicach Kalifornii. Amerykanie szybko je zwulgaryzowali, zakładali lewą na prawą, a prawą na lewą, by na końcu całą parę
skarpetek sushi wysmarować serkiem philadelphia. Buddo, jeśli jesteś, to dlaczego nie grzmisz? Tuńczyki żółtopłetwe śpiewały na twoją cześć pieśni pochwalne, żałując że same nie mają nóg, by założyć
skarpetki sushi, a ty pozwoliłeś na taki zamach na subtelność i elegancję naszego flagowego dania. Wcześniej pasowały nawet jako
skarpetki do garnituru, a dziś mają umilać każdy poranek. Cóż,
skarpetki sushi nie tylko są już produktem globalnym, ale nawet straciły powab elitarności, spowszedniały nam trochę dostępnością w centrum handlowym. Pozostaje pytanie: czy to dobrze, czy źle?